Pobyt w Indiach mieliśmy zaplanowany pod kątem noclegów połowicznie. Pierwszy tydzień postanowiliśmy spędzić w rejonie Wandoor – południowo-zachodniej części Andamanu Południowego :) Nocleg zarezerwowaliśmy w resorcie oferującym proste, skromne domki składające się z jednego pokoju z łóżkiem oraz przestronnej łazienki złożonej z prysznica i toalety. Druga część naszej podróży pozostała dla nas samych niespodzianką, postanowiliśmy dać się porwać naszym wrażeniom i pojechać tam, gdzie wyda nam się najbardziej adekwatnie do naszych potrzeb :) pomocni i nieocenieni jak zwykle okazali się mieszkańcy oraz inni podróżnicy, których spotkaliśmy (choć niewielu) w trakcie pobytu na indyjskich wyspach.
Wracamy do naszego mieszkania już bez deszczowego akompaniamentu. Przebieramy się w suche ubrania i wychodzimy w poszukiwaniu jakiejś knajpki na obiado-kolację. Szybko wślizgujemy się do polecanego na Tripadvisor miejsca, pełnego lokalnego towarzystwa, tłumnie zgromadzonego przy czymś na kształt ogromnego, wspólnego stołu.
Wszyscy są zadowoleni, żwawo dyskutują i często się śmieją. No i oczywiście zajadają smakowicie oraz (czasami) niecodziennie wyglądające przysmaki. Przy tym wesołym stole nie ma już jednak ani jednego wolnego miejsca, więc mijamy japońskie towarzystwo i sadowimy się przy à la barowym, jednakże niskim stole – z widokiem na kuchenne poczynania tutejszego mistrza sztuki kulinarnej.
Ważną informacją dotyczącą czasu poświęcanego na zwiedzanie świątyń (ogólnie, nie tylko Złotego Pawilonu w Kioto) – o którą niestety wzbogaciliśmy się dopiero w ramach praktyki i co było też kilkakrotnie przyczyną rezygnacji z niektórych, zaplanowanych wcześniej punktów - była specyfika dotycząca rozległości tych miejsc.
WAŻNE 🔔 Warto mieć na uwadze, że zwykle świątynia to nie jeden czy dwa budynki, ale spory kompleks, do którego przynależy zwykle co najmniej kilka zabudowań. Są to często mniejsze świątynie, cmentarze, miejsca modlitwy, pawilony z wystawami, pomniki, nie zapominając oczywiście o ogrodach, których przejście (nie zawsze płynne – warto bowiem zatrzymać się na chwilę w wielu miejscach), zajmuje dodatkowe minuty.
Trzeci dzień naszego pobytu na japońskiej ziemi to jednocześnie pierwszy dzień, w którym możemy zacząć korzystanie z naszych JR Pass-ów, co też czynimy z wielką radością od samego rana. Ponieważ zaraz po wylądowaniu na lotnisku Narita i odwiedzeniu biura JR zarezerwowaliśmy sobie miejsca w Shinkansenie do Kioto, mamy wszystkie potrzebne dane i ruszamy na stację. Z serca miasta – Tokyo Station wyruszamy w naszą pierwszą podróż osławionym superszybkim japońskim cudem transportowym.
Bilety na Andamany – wyspy leżące na Oceanie Indyjskim, które terytorialne przynależne są do Indii, natomiast na mapie bliżej im do Birmy i Tajlandii – zakupiliśmy na jesień 2014 roku, czyli niecały rok przed podróżą, w jaką wyruszyliśmy w połowie sierpnia 2015.
Złożyło się tak, że wyprawa ta miała być zwieńczeniem nowego etapu naszego życia. Przedślubne zajęcia pochłonęły nas z kolei na tyle, że wstępne zapoznanie się z miejscem docelowym odkładaliśmy bardzo regularnie i jeszcze bardziej sumiennie.